Tydzień temu, 26 sierpnia 2024 roku, do wieczności odszedł Jörg Lüderitz, mój wielki przyjaciel. Nasza znajomość sięga roku 1972, a więc liczy sobie już 52 lata. Jest synem ziemi, z której i ja pochodzę – Ziemi Myśliborskiej. Urodził się 9 stycznia 1935, był synem miejscowego nauczyciela jednoklasowej szkoły podstawowej. Tu przeżył swoje pierwsze dziesięć lat. W 1945 roku, podobnie jak wszyscy mieszkańcy Rościna i okolic, został wysiedlony na zachodnią stronę Odry, pod Berlin. Tu dorastał, ale już bez ojca, który nie wrócił z wojny. Nim i jego starszym o trzy lata bratem Klausem opiekowała się matka Gertrud. W 1959 roku został zatrzymany i oskarżony o działalność na szkodę NRD. Powodem były parokrotne wizyty Jörga w redakcji jednego z młodzieżowych czasopism na terenie Berlina Zachodniego (było to jeszcze przed wybudowaniem Muru Berlińskiego). W zmanipulowanym procesie został skazany na dwa lata i cztery miesiące więzienia. „Odpracowywał” je w kopalni węgla kamiennego w pobliżu Zwickau. Po wyjściu na wolność zdobył zawód księgarza i poświęcił się swej wielkiej pasji: książkom i literaturze. Nie zapomniał jednak o swej „małej Ojczyźnie” (Heimat). Po raz pierwszy odwiedził Rościn w roku 1968, ale potem, na fali gierkowskiej odwilży, zaczął krainę swego dzieciństwa odwiedzać systematycznie. Z czasem całkowicie poświęcił się propagowaniu ziem dawnej Nowej Marchii z przesłaniem budowania wzajemnych, dobrych relacji między obecnymi a dawnymi ich mieszkańcami. Stał się osobą powszechnie rozpoznawalną między Słubicami i Kostrzynem a Gorzowem, Santokiem, Lipianami i Myśliborzem. Zorganizował wiele wypraw turystycznych – głównie rowerowych – dla grup niemieckich i polsko-niemieckich. Opublikował ponad 20 książek, w charakterze przewodników i opowiadań o ziemi na wschód od Odry, brał udział we wszystkich możliwych imprezach kulturalnych, poświęconych współpracy polsko-niemieckiej. Był orędownikiem przyjaźni, pokoju i wzajemnego zrozumienia. Oto jak wspominał spotkanie z mieszkanką Rościna w roku 1968:
„Skinięciem głowy i uśmiechem pozdrowiliśmy się w milczeniu – żadne z nas nie znało przecież języka drugiej osoby. Kobieta wyczuła, że kiedyś tu się wychowywałem. Ale słowa nie były potrzebne. Myśli jej – podobnie jak moje – podążały z pewnością w tym samym kierunku, przypominały i bolały. Zapewne z nostalgią wspominała, podobnie jak ja, swoje rodzinne strony; z tym, że ja wreszcie mogłem być tutaj znowu. Być może zastanawiała się, czy kiedykolwiek ujrzy ponownie wieś swego dzieciństwa (…). Staliśmy tak obok siebie przez kilka minut, bez jakichkolwiek wyrzutów z powodu dawnych przeżyć oraz bez uczucia nienawiści. To nie my byliśmy winni temu, co wojna wyrządziła drugiemu (…). Dałem jej do zrozumienia, że jako dziecko mieszkałem w zagrodzie po prawej stronie. Zachęciła mnie i dodała odwagi, bym razem z nią poszedł do obecnych mieszkańców domu. Zostałem tam serdecznie przyjęty, co stało się zaczątkiem przyjaźni (…) do końca mojego życia. Dla rodziny tej staliśmy się [ja i moi bliscy] « naszymi Niemcami », a oni są dla mnie najważniejsi wśród « moich Polaków ».”
To fragment z jego autobiografii pt. „Z Nowej Marchii do Nowej Marchii”, opublikowanej w roku 2009 przez Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Za ogromny wkład pracy w budowaniu więzi między obiema społecznościami władze niemieckie uhonorowały Go, w roku 1999, Federalnym Krzyżem Zasługi (Verdienstorden der Bundesrepublik Deutschland). Liczne lokalne niemieckie towarzystwa i instytucje kultury odznaczały Jörga dyplomami i medalami. Jeszcze w październiku ubiegłego roku odebrał nagrodę Towarzystwa Historycznego Kostrzyna (Verein für die Geschichte Küstrins), tzw. Johannes-Preis, w uznaniu Jego zasług na rzecz „krzewienia historii miasta Kostrzyna” (in Würdigung der Leistungen für die Geschichte der Stadt Küstrin). Był też laureaten licznych odznaczeń, dyplomów i wyróżnień ze strony polskich stowarzyszeń i instytucji kultury.
Żegnamy wspaniałego człowieka, niezmiernie oddanego idei budowania trwałych wartości między Polakami a Niemcami, wolnego od uprzedzeń, pragnącego dobra i pokoju. A przede wszystkim osobę, która głębią serca umiłowała swą małą ojczyznę. Urasta do rangi symbolu fakt, że w roku 2005 Jörg osiedlił się, wraz ze swoją polską partnerką Gosią, w Łagowie i że teraz spocznie w tak bardzo przez siebie ukochanej ziemi.
Pogrzeb odbędzie się w najbliższy czwartek 5 IX 2024 o godz. 14:00 na Cmentarzu Komunalnym w Łagowie.
Leszek Mrozewicz